Istnieje konsensus w sprawie ludzkiej zdolności do rozwiązywania problemów – że mianowicie ma ona kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia ewolucji naszych zdolności poznawczych, dla zrozumienia zarówno indywidualnego sukcesu w radzeniu sobie ze światem, jak i naszej wyjątkowej skłonności do kooperacji i tworzenia instytucji. Te ostatnie zaś, w powszechnej opinii, służą właśnie temu aby zbiorowy wysiłek rozwiązywania problemów usprawnić dzięki wzorcom działania i regułom. Skąd jednak biorą się te problemy? Czy istnieją one w świecie niezależnie od naszego postrzegania, jak drzewa i gwiazdy, czy też je konstruujemy? A może żadna z tych opcji nie jest właściwa; może prawda leży gdzieś pomiędzy dychotomią tego, co obiektywne i dane oraz tego, co subiektywne i/lub skonstruowane? Spojrzenie na to zagadnienie z perspektywy paradygmatu poznania ucieleśnionego daje pewne nowe możliwości. Chciałbym w moim wystąpieniu poświęcić kilka chwil jednej szczególnej zdolności poznawczej, która w moim przekonaniu wciąż nie ma stosownego opracowania w literaturze, a mianowicie zdolności do problematyzowania – widzenia otaczających nas rzeczy i faktów w nowy sposób; tak, iż stanowią one swoiste wezwanie do działania; tak, iż „stają się” problemami, celami, wyzwaniami, itp.